środa, 24 grudnia 2008

Wesołych świąt!

ja dziś tak króciutko tylko ;)- wesołych świąt wszystkim!!!

i znikam.

zdecydowanie Boże Narodzenie nie jest to mój ulubiony czas w roku. oj nie.

poniedziałek, 22 grudnia 2008

Baby shower.

Dziś wybieram się do kumpeli na baby shower ;) Dla tych którzy nie wiedzą to impreza, którą organizuje się ciężarówce w ostatnim trymestrze ciąży. Ciężarówką jest Ewa, a organizatorką imprezy moja skromna osoba ;) Skrzydełka w miodzie już prawie gotowe ;)

Tort pieluszkowy przygotowywałam wczoraj do 24.. ze ślubnym, który bardzo dzielnie zawijał 78 szt pampersów ;)



Cała masa konkursów przygotowana i mam nadzieje bawić się dziś na 102!!

środa, 17 grudnia 2008

idą święta...

jak tam wasze przygotowania do świąt? idą pełną parą?

bo u nas cisza. śniegu nie ma. zimy nie ma. jakoś tak dziwnie.

kartek świątecznych nie robię, bo talentu do kartek nie mam. no nie mam i już. jakoś też nie scrapuję już od dawna, choć muszę przyznać, że nawet wczoraj scrapowe rzeczy wyjęłam. ale nie ruszyłam. dziecko mnie absorbuje w 100 %. wiem wiem każda wymówka jest dobra.

upiekłam ostatnio pierniki za to. idąc za śladem nulki zgarnęłam przepis ze strony Dorotus moje wypieki i wzięłam się do roboty. mała właśnie zasnęła więc miałam troszkę czasu.

nulka napisała- Polecam przepis, gdyż te pierniczki dokładnie tak jak pisze Dorotus nie mogą nie wyjść :)) Są pyszne!

otóż dla chcącego nic trudnego... mnie one po prostu nie wyszły... tzn wyszły, ale dodając 60 dag przyprawy do piernika (3 paczki!!!!) według przepisu wyszły mi one tak ostre, że aż gardło piecze ;) haha można było dodać mniej, ale jak ktoś tak kucharzy jak ja- to zawsze w 100% trzyma się przepisu ;)

i dobrze, że zrobiłam w nich dziurki to się gdzieś powiesi je.. w tym roku bojkotuję święta. choinki nie będzie. nie lubię choinek. nie lubię ubierania choinek, a jeszcze bardziej nie lubię rozbierania potem.

za świętami też nie przepadam. nie wiem jak u was, ale u mnie to zawsze okres podwyższonego napięcia między wszystkimi członkami rodziny, okres niepotrzebnych stresów.

w tym roku przypadło mi do robienia na wigilię: śledzie pod pierzynką i śledzie w śmietanie. mniam mniam. uwielbiam. ale żeby nie było że taka anty_śwąteczna jestem. jest jedna rzecz, która mi się szalenie podoba w rodzinie mojego ślubnego (w tym roku wigilia przypada nam właśnie u niego). otóż każdy przygotowuje na święta taką potrawę jaką sam uwielbia najbardziej i jaką będzie jadł. dzięki temu nam przypadły właśnie śledzie. i taki układ szalenie mi się podoba.

choć to oczywiście nie oznacza, że jadła będę tylko śledzie ;)

w pracy mam już totalny luz. wszystko załatwione. żadnych stresów do końca roku. od poniedziałku wolne do nowego roku. a zaraz na początku roku znów na kilka dni zaszywam się w leśniczówce z myśliwymi ze Szwecji.

muszę przyznać, że pięknie mi się ten rok kończy..

a to chyba dobry znak na przyszły rok ;)

edit: zapomniałam u nulki blog candy ;)

poniedziałek, 1 grudnia 2008

Uśmiech jest...

najwierniejszym odbiciem duszy ;)

oj tak tak ;)

scrap na konkurs forumowy.

wytyczne były takie:


Wykonujemy scrapa formatu 30x30.
Nie ma wymagań co do stylu czy techniki jednak na scrapie musi się znaleźć:
  • minimum 3 rodzaje wstążek
  • 10 guzików
  • 4 rodzaje papieru (nie muszą być ozdobne)
  • 5 bradsów
  • stemple (bądź jeden stempel)
  • przeszycia -maszynowe bądź ręczne
  • Jedno lub kilka zdjęć.
No i udało mi się zdążyć przed 24 ;) Nie wiem tylko czy do końca udało mi się spełnić te kryteria...




buźka!

piątek, 28 listopada 2008

Trochę się tego nazbierało...

Tak może troszkę chronologicznie. Okazało się, że nawet znalazł się któś kto mojego bloga czytuje i się nim inspiruje! Zdecydowanie się nie zgadzam, z tym ze kreatywnie tu jest i sama bym sobie nigdy takiej nagrody nie przyznała, ale serdecznie dziękuję
Barbarelli i Asi_wu za uhonorowanie mnie ;)



Ja sama się wyłamię. Po pierwsze mam wielki problem, komu nagrodę przyznać, bo na mojej liście blogów kreatywnych jest zdecydowanie więcej pozycji niż 5 czy 7, które mogłabym uhonorować.

Po drugie natomiast to
Elka ustrzeliła mnie do wyspowiadania się z 7 prawd o mnie.

I muszę przyznać wcale nie jest łatwo..

1. Uwielbiam spać. Dopóki Matylda nie pojawiła się na świecie nie było szans, żeby mnie przed 9 zwalić z łóżka. Kiedy tylko poszłam na studia przestawiłam się zupełnie na poranne spanie. Nie było szans żeby wstała na 8. Nawet najstraszniejszy egzamin nie był na tyle ważnym powodem żeby wstać z łóżka. Zawsze rano dzwonił budzik, a ja znajdowałam sobie wymówkę, żeby jednak nie wstawać ;) Do tej pory jednak drzemka musi mi co najmniej 3 razy zadzwonić żebym łaskawie wstała z łózka. A do 9 to i tak niema co ze mną gadac, bo jestem, a jakoby mnie nie było.. słaniam się jak duch dopóki się na poważnie nie obudzę.

2. Jestem totalną bałaganiarą. Ale już taką totalną. Tornado. Jak przechodzę zawsze pozostawiam po sobie totalna rozpierduchę. I balagan oczywiście mi w życiu zupełnie nie przeszkadza ;)

3. Jestem szczera do bólu. I jak mi się coś nie podoba to walę prosto z mostu. Nie lubię fałszywych ludzi i gadania za plecami. Jak coś do kogoś mam to mówię, przez co chyba nie za dużo ludzi mnie tak naprawdę lubi.

4. Zawsze płaczę na bajkach. Szczególnie na tych disnejowskich. Zresztą na filmach też płaczę. Nawet na doktor kłin. Oglądam ze ślubnym film i on zawsze zagaja- co już płaczesz?? a ja oczy mokre...

5. Nie lubię butów. Mam tylko kilka par. Dosłownie kilka. W domu nie chodzę w kapciach! Jak ja nienawidzę kapci! Zawsze na boso i to najlepiej bez skarpetek. A jeśli skarpety to tylko pięciopalczaste ;)

6. Kocham podróżować i to najlepiej tam gdzie nie ma turystów. Nie przepadam za wyjazdami zorganizowanych, ani nie daj boże wycieczki (jako pilot to owszem, ale nie jako turysta.) Jak gdzieś wybywam to kupuję bilet, szukam w necie hotelu, zabieram do plecaka przewodnik i mapę i śmigam! Co ma być to będzie!

7. Jestem totalną pesymistką, ale już taką do kwadratu chyba. Zawsze wszystko widzę w czarnych barwach. I choć próbowałam z tym walczyć nie da się..

Matko jakie to trudne! 3 dni tego posta pisałam ;)


Blog candy na
craftowie! Ale nie wchodźcie! Nie warto ;)

wtorek, 25 listopada 2008

Zima!

Czy u was też jest taka zima jak u nas? 40 cm śniegu i ciągle pada. Lodowisko na całego. W połowie wiosek dookoła nie ma prądu. Nadajnik ery, z którego mój ukochany laptop odbierał internet też przegrał walkę ze śniegiem. Od kiedy zaczęło padać nie mam internetu.

W pracy masakra. Kocioł taki, jakiego jeszcze nigdy nie było. Nasz największy klient najpierw wysyła nam zlecenia, a później je kasuje. Nie mogę się odnaleźć w tym cały bałaganie. Do tego jeszcze nie wiedzieć czemu z kompa w pracy dostęp do naszego forum mam zastrzeżony. Będę musiała coś pokombinować i postarać się to odblokować.

A póki co to zalegam z 2 liftami edycja kreffcika i mamami, nad którymi w tym bałaganie też nie mogę się skoncentrować. Są na takim etapie jak ostatnio- prawie gotowe - brakuje tuszy.Tusze co prawda już są, ale za to zgubiłam gdzieś chyba głowę.

Szukam szukam i nic. Chyba gdzieś się zakopała w śniegu. Albo ubrała łyżwy i śmiga gdzieś po chodnikach.

Bardzo proszę czy ktoś mógłby przekazać na forum, że muszę wypaść z obu edycji. Przepraszam baaaaaardzo za przeciąganie i za stresy, bo domyślam się, ze wszyscy na mnie czekają. Złośliwość rzeczy martwych!

Z niecierpliwością czekam na... koniec zimy chciałam powiedzieć. Ale na koniec zimy nie czekam. Śniegu tyle, że dziecko moje codziennie na sankach. Czekam tylko aż łaskawie era uruchomi odbiornik, żeby mi wrócił internet. A biało niech będzie do końca zimy!!

czwartek, 20 listopada 2008

AudioFeels.

normalnie nie oglądam telewizji. od kiedy okazało się, że w mieszkaniu, które wynajmujemy- kablówka była podłączona na lewo- nie mamy też za dużo programów. jedynka, dwójka i polsat. i to nam w zupełności wystarczało, bo telewizor i tak nigdy włączony nie był. i wtedy pojawił się ten cholerny program.. masz talent.. na tvn-ie, którego nie mam... serdecznie się ucieszyłam, kiedy zobaczyłam, że na stronie masz talent filmiki są za darmo! od tamtej pory z niecierpliwością czekałam na niedzielę, żeby móc sobie oglądnąć wszystkich uczestników ;)

weekend spędziłam w lesie daleko od tv, daleko od internetu.. dziś mi się przypomniało, że mam zaległy odcinek do zobaczenia!!! i pierwszy film jaki mi się otworzył to oni- AudioFeels. od razu wpakowałam się tez na ich
profil myspace i znalazłam wykonania innych utworów... a potem jeszcze więcej na YouTube.

przy tym po prostu wymiękłam. może tu nie do końca chodzi o nich, a o tę pannę, która śpiewa. i koniecznie trzeba zobaczyć, bo samo słuchanie do mnie tak nie przemawia. i siedzę tak już nie wiem jak długo i tylko słucham od nowa... nie mogę przestać!! absolutny nr 1!! i jak dla mnie dużo lepszy od oryginału- zarówno oni, jak i Kasia !!!




a tu jeszcze utwór, który wykonywali w półfinale. pełen szacun.





i na koniec wyczajcie jeszcze to:
aż się serducho raduje :)



nie będę was molestować więcej. jak się wciągniecie tak jak ja to znajdziecie wszystkie ich utwory ;)

i tak sobie myslę, że kurdę zajebiści są! zajebiście robią to co robią i do tego jeszcze świetnie się bawią! tak trzymać chłopaki!

środa, 19 listopada 2008

wróciłam!

oto i jestem... za mną wspaniały długi weekend... trafił mi się wyjazd na polowanie zbiorowe jako pilot/tłumacz z grupą 12 szwedzkich myśliwych. od soboty do wczoraj spędzałam całe dnie w lesie, wieczory przy piwku, pogaduchy przy kominku...

pierwszy raz trafiła mi się tak młoda grupa myśliwych- 11 facetów w wieku 25-35 lat + jeden 72 lata. pierwszy raz zdarzyło się, że wszyscy rozmawiali po angielsku, oprócz jednego. pierwszy raz zdarzyło mi się, że tak bardzo skumplowałam się z grupą. pierwszy raz było mi smutno, że impreza się skończyła...

poznali też mojego ślubnego. musiał wczoraj wieczorem po mnie przyjechać, bo ja oczywiście nie omieszkałam sobie troszkę z nimi "uczcić" wspólnie spędzony czas ;) od razu oznajmili mu, że mamy sobie rezerwować urlop i przyjeżdżać do Szwecji. im dać znać tylko kiedy, a oni zorganizują nam wszystko!

urlopu tam co prawda nie planujemy, ale mam nadzieję, że uda nam się spotkać jeszcze raz za rok. jeśli nie w tym samym miejscu, to w innym. już zapowiedzieli, że przy rezerwacji kolejnej imprezy za rok zastrzegą sobie, ze mają swojego tłumacza i ściągną mnie nawet na drugi koniec Polski.. a ja oczywiście pojadę jak w dym!

a po powrocie w robocie oczywiście kocioł i masa papierów na biurku.. i nie mogę się jakoś ogarnąć i zmobilizować. ciągle myślami siedzę sobie jeszcze przy kominku z piwkiem w ręku ;)

mała u dziadków do końca tyg więc mam trochę wolności. może dziś przysiądę i skrapnę coś. kto wie..

wtorek, 4 listopada 2008

szczęśliwa..

najszczęśliwsza ;)

nareszcie edycja liftowa kreffcika dobiegła końca. byłam ostatnia w kolejce. w oryginale było ponad 10 papierów. ja tyle nie dałam rady dobrać. i tak wybrałam róże, bo to akurat jedyny zestaw papierów jaki zaposiadam. koniec końcem jednak 10 papierów mi się nie udało dobrać. jest 6, a to chyba i tak troszkę :)

na fotce matylda pierwszy raz w nowym, siedzącym foteliku. nie za bardzo jej się podobało.. co chyba widać ;)



W oryginale są polskie litery namalowane białym żelopisem. tylko tutaj nie wiem czemu nie widać ;(

poniedziałek, 3 listopada 2008

i ślubuję ci..

se dziś na czerwono polecę , a co..

powoli trzeba wracać do rzeczywistości. 3 dni laby za mną. już totalnej laby. ale już koniec. trzeba się za siebie zabrać, bo to lenistwo za daleko mnie nie doprowadzi. dziś mam aerobik, a tak mi się nie chce! dopiero co prawda wczesnie jest, ale jak mi się JUŻ nie chce! nic mi się nie chce. pogapiłabym się w monitorek... tak do jutra.. w jeden punkcik..

dobra koniec marudzenia! wracam powoli do scrapowania! kurdę mała zasypia mi teraz o 20. budzi się 7-8 rano, a ja jakoś z tego w ogóle nie korzystam. lenię się wieczorami.. no dobra nie wczoraj. wczoraj się zabrałam za scraplifta. jestem ostatnia w kolejce i wiem ze wszyscy czekają na zamknięcie tej edycji jak na zbawienie ;) spokojnie ;) dziś się edycja skończy, ale jeszcze nie teraz ;)

póki co mój scrap z tamtego tygodnia. kiedyś widziałam gdzieś coś podobnego i tak się za mną ciągnęło.. przed wyjazdem przysiadłam i mam ;) tylko fotek mi się pstrykać nie chciało, bo lenia miałam..




I ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską...

w użyciu oczywiście rub-onsik :)

to pierwszy w życiu scrap 30x30!! miał być 20x20, ... ale... mamy takie wielkie dłonie ze ślubnym, że byśmy się na mniejszym nie zmieścili...

miało być na ścianę, ale chyba pójdzie do albumu. tylko jeszcze muszę takowy nabyć..

i to by było tyle na dziś ;)

piątek, 31 października 2008

taki ładny dzionek dziś..

słonko świeci choć mroźno.. ale za to jak pozytywnie :) od razu się żyć chce ;0)

znów poczyniłam jakieś malutkie poprawki na blogu. tyle co znalazłam chwilę. lista blogów jeszcze do uaktualnienia, ale to przy okazji..

póki co życzę wszystkim bezpiecznego weekendu.. my już na wyjeździe dziś..

a może to ten wolny dzień od pracy tak na mnie działa pozytywnie? kto wie ;)

po weekendzie za to zaprezentuję wam scrapowe nowości :0), bo o dziwo !!! mam co ;)

buziole

środa, 29 października 2008

czary - mary ..

..mi się na blogu dzieją. próbuję troszkę sobie zmienić wygląd, zrobić aktualizacje, bo połowa adresów nieaktualna.. przynajmniej tyle, bo mam totalnego lenia.

nic nie robię.

dosłownie nic a nic.

do tego nie chce mi się nic.

no nic a nic.

nie chce mi się wyciągać tego całego scrapowego bałaganu.

nie chce mi się szukać inspiracji.

nie chce mi się szukać zdjęć.

nic mi się nie chce.

poleżałabym do góry brzuchem i tyle.

taka biała kartka, jak ten nowy szablon na blogu...

piątek, 24 października 2008

Jack Daniels ;)

już myślałam, że nigdy się tego dnia nie doczekam... oczywiście wiadomo jakiego :)

dnia, w którym moje dziecko skończy z cycaniem! planowałam karmić rok i patrzcie. prawie się udało. przedłużyłam karmienie o 10 dni, ale udało się. bez łez, bez histerii, bez stresu. mała już nie cyca!!

z tej okazji dopadł mnie dziś kac :o) nie omieszkałam uczcić buteleczką oczywiście wczoraj. dostałam ją w prezencie jeszcze jak byłam w ciąży. i tak stała i czekała.. ale już nie stoi i nie czeka ;)

ależ jestem szczęśliwsza!!! i nawet dzisiejszy ból głowy uznać mogę za bardzo przyjemny :0)

swoją droga to miałam wypić ją z moją psiapsiółą, ale pech chciał (a raczej wielkie szczęście), że w stanie błogosławionym od kilku tyg chodzi :)

I nigdy bym nie pomyślała , że pierwszego drinka po prawie dwóch latach totalnej abstynencji wypiję... z moją mamą ;) Najwyraźniej los tak chciał, a ja wcale nie narzekam :)

Wracam do żywych!! Może w wirze alkoholowym i uda mi się coś wreszcie skrapnąć??

Przyznam szczerze, że wczoraj się nawet za scrapowanie zabrałam- ambitny plan miałam scrapa 30x30 na konkurs inspirujemy popełnić. bo mi pomysł w głowie już dawno siedział.. i nie udało się bo mi jack daniels do głowy uderzył ;)

a scrapa zrobię w pon pewnie a to już i tak po terminie będzie.

przed nami weekend, a co za tym idzie.. imprezka :) no i wyjazd oczywiście. tradycyjnie.

nie ściskam wam, bo jeszcze chyrlam, żeby nie pozarażać ;)

poniedziałek, 20 października 2008

Blog candy

żeby nie było, że wygram, a potem nagrody nie dostanę, bo nie spełniłam warunków umowy hahaha

pyszności :

A pani to czasem czyta?

Tores zaprosiła mnie do ankiety czytelniczej. Haha i dobrze. Jak sobie sama napiszę, a potem przeczytam, to może i się zawstydzę i w końcu coś przeczytam.

1. O jakiej porze dnia czytasz najchętniej?

Najchętniej to wieczorem, kiedy jest cisza i wszyscy pójdą spać. Choć jak trafię na świetną książkę to potrafię cały dzień siedzieć i się od niej nie odrywać (ostatnią tak wciągającą książkę miałam w rękach jeszcze jak byłam w ciąży, więc mogłam sobie na to pozwolić)

2. Gdzie czytasz?

Zawsze na łóżku i zawsze na leżąco. Na siedząco czytam tylko w pociągu!

3. Jeśli czytasz (na leżąco) w łóżku, to czytasz najchętniej na plecach czy na brzuchu?

Jak mi wygodnie- raz na plecach, raz na brzuchu raz na boku ;)

4. Jaki rodzaj książek czytasz najchętniej?

Podróżnicze-najchętniej pamiętniki i dzienniki. Wtedy rozpływam się w marzeniach... bo ja taki niespełniony podróżnik jestem... Czasem jak się nudzę czytam tez przewodniki, których mam całkiem sporą kolekcję. Biografie tez mnie kręcą.

Nienawidzę fantastyki. Uwielbiam za to wszelkie teorie spiskowe ;)

5. Jaką książkę ostatni kupiłaś?

Timothy White Catch a Fire- Życie Boba Marleya swoja drogą serdecznie polecam!

6. Co czytałaś ostatnio?

Życie Boba Marleya właśnie.

7. Co czytasz aktualnie?

Kinga i Chopin Prowadził nas los. Po raz milionowy zresztą. Pełen szacun.

8. Używasz zakładek czy zaginasz ośle rogi? Jeśli używasz zakładek, to jakie one są?

Nie mam zakładek, nie lubię zakładek. Wszystko dlatego, ze nie mogę ich nigdy dopilnować i zawsze mi giną. Zamiast zakładek używam zawsze wszystkiego co mam pod ręką...

9. Co sądzisz o książkach do słuchania?

Nigdy nie miałam z nimi do czynienia i jakoś mi się sama idea średnio podoba. Choć bajki dla małej z chęcią nabyłabym w takiej formie. Jeśli chodzi o mnie to nie za bardzo, bo wiem,że w między czasie robiłabym tysiąc innych rzeczy i nie koncentrowałabym się na tym co leci.

10. Co sądzisz o ebookach?

Jestem na nie. Miałam jednego ebooka o photoshopie i męczyłam się okropnie, żeby go w ogóle przeczytać. Poza tym jak pracujesz na kompie to potem średnio fajnie jest przed tego kompa znów siadać.

I aby tradycji stało się zadość wywołuję do tablicy Bee i joasięh :)

Uff to udało się. Chyba z 2 godz pisałam tego posta. Poza tym pierwszy raz udało mi się pociągnąć dalej łańcuszek, który został do mnie wysłany. Chyba mogę być z siebie dumna.

wtorek, 14 października 2008

nasz maleńki skarb :)

na szybko prezentuję wam mojego kolejnego scrapa z serii liftowych :0)

w oryginale zdjęcie będzie inne :) to tutaj tylko zastępcze jest..

oryginał tutaj jest:

I moja interpretacja:





a co do mojej teściówki i poprzedniego posta, to my naprawdę mamy ze sobą świetny kontakt. problem w tym, że ja nie zrobiłam na urodziny Matyldy 1 wielkiej imprezy dla wszystkich, a zaprosiłam każdego oddzielnie. więcej u Matyldy

kominiarz

rozsypała nam się mąka. w piątek wieczorem jak mała zasnęła robiliśmy ze ślubnym drożdżówkę. w salonie, bo kuchnia blisko sypialni, żeby małej nie obudzić. mąka rozsypała się w korytarzu. 2 kg. na wejściu do salonu*.

mówię {inteligentna} do ślubnego:
- nie zamiataj, bo mi rozniesiesz.. rano poodkurzam...

a rano od 12 goście urodzinowi do Matyldy...

ja za odkurzacz- jedną stroną wciągam, a wentylator mi drugą pięknie rozpyla na cały dom... no to się wkurwiłam... pięć razy myłam podłogę i nie wiem ile razy wycierałam kurze...

na 15 przychodzi moja teściowa i pierwsze co robi to podchodzi do telewizora i mówi:
- o kurzy nie powycierałaś to się podpiszę...

no to się wkurwiłam.. na całego..

ot tak jakaś nerwowa jestem ostatnio..

przyszły wyniki ekspertyzy naszego aparatu- 430 zł naprawa. nie jest więc chyba źle..
przyszły też wyniki ekspertyzy auta- szkoda całkowita..
pomijam już fakt, ze właśnie się wyleczyłam z poprzedniej choroby, a znów mnie coś złapało. drgawki i łamanie w kościach..

za to dziś jadąc do pracy wzięłam na stopa kominiarza..czasami szczęściu trzeba pomagać..

* salon znaczy się większy pokój w naszym 42 m mieszkanku.

wtorek, 7 października 2008

słońce powoli wychodzi...

i jakoś wygrzebuję się z dołka. mała już prawie zdrowa, ślubny paraduje w kołnierzu ortopedycznym... ja jeszcze jestem chora, ale to jakby zupełnie nie ma żadnego znaczenia.

poszłam do fryzjera i zmieniłam kolor czerepa, więc i humor od razu mam lepszy :)

w przyszłym tygodniu czeka nas roczek Matyldy. kto by pomyślał, że ona już taka duża!

to nasze zaproszenia. powstały już w tamtym tygodniu i już dawno zostały wysłane, ale nie byo zupełnie czasu, aby szybciej zaglądnąć na bloga...

już dawno chodził mi po głowie pomysł odbicia ręki małej, bo ogólnie mam pierdolca na punkcie jej rączek i nóżek. mam na stanie chyba z milion odbić z tego roku i gdzie tylko mogę to dołączam jej łapkę. musiała i być na zaproszeniu :)



w ogóle to muszę małą moją pochwalić, bo była taka dzielna przy odbijaniu!! sama chciała :) chyba się juz przyzwyczaiła ;)

poniedziałek, 29 września 2008

dlaczego zawsze to jest tak,

że jak się wali to się wali cały świat? matylda chora z gorączką 39 już nie wiem ile dni.. dziś ślubny w drodze na spotkanie służbowe zaliczył dachowanie... na szczęście nic się nie stało, ale co się strachu najadłam to koniec. do tego w zeszłym tyg nasz nikon d70s zaliczył glebę i nie działa.. wysłaliśmy go do serwisu i teraz czekamy na wyniki ekspertyzy.. czy w ogóle da się go naprawić i czy w ogóle będzie nas na to stać... do tego w czwartek mamy szkolenie w warszawce, na które musze się wybrać ze ślubnym..no i nie wiem co z samochodem, ale znając życie to szybko do nas nie wróci..

zastanawiam się jakie jeszcze niespodzianki czekają na mnie?? z pozytywnych rzeczy to dziś przyszła do mnie przesyłka z chin!! zamówiłam siostrze torbę na laptopa.. chciała kremowego laptopa 13", ale w polsce nie mogliśmy takiego znaleźć, więc stanęło na czarnym laptopie i kremowej torbie.. znalazłam taką w chinach :) taniutka :) i dziś przyszła :) skórzana jest .. piękna .. choć nie w moim stylu, ale moja siora blondyna.. obcasy.. te sprawy.. idelanie dla niej ;) chcecie zobaczyć ? o proszę bardzo :) kto by powiedział, że to torba na laptopa ??




tylko się już zastanawiałam, czy ona oby jaka zatruta nie jest.. no nic by mnie nie zdziwiło...

za to pokażę wam mini album na bazie od gizmo, który zrobiłam w prezencie na urodziny mamy mojej. ot taki do torebki, żeby nas wszystkich miała zawsze przy sobie :)











zaczęłam robić też zapraszenia na matyldy roczek, bo to już lada dzień, ale nie mogę skończyć, bo mała chora i wyjść nie mogę, ślubny na drugim końcu polski z rozwalonym samochodem.. i nawet nie mam z kim maleństwa zostawić. na szczęście jutro będzie niania i po pracy pozałatwiam co mam do zrobienia.. w ogóle dobrze, ze jeszcze mnie nic nie dopadło.. póki co.. tfu tfu tfu..

na jutro jeszcze muszę skończyc album zamkowy na konkurs, ale zastanawiam się jak go zaprezentować skoro nie mam aparatu??

japierdole....

dodane po 5 minutach:

jakto mnie nic nie dopadło? małej idą 3 czwórki naraz, dziąsła krwiawą, ogólnie marudzi na maxa.. od 3 tyg odzwyczajam ją od cycka. w dzień nie karmiłam w ogóle- tylko rano i wieczorem. ale od piątku, kiedy mała zaczęła gorączkować i nie chciała nic pić, leży tylko przy cycku. przynajmniej coś pije.. i może te zęby tak nie bolą.. w każdym razie 3 tygodniowy wysiłek poszedł na marne.

japierdole!!!!!!!!!!!!!!!!

czwartek, 25 września 2008

Blog candy u Costy ;)

takie można wygrać cudowności , że aż nie można się nie dopisać do kolejki tuptających :)

na bloga Costy- zapraszam

miłego dzionka dziewczyny!

scraplift..

..stary, zaległy... nie mam czasu zupełnie na nic.. no może nie tyle co nie mam, co nie potrafię go sobie zorganizować... ostatnie dwa tygodnie miałam juz totalne urwanie głowy. w pracy do 22, 23.. teraz niby tylko 8-12, ale jak jest taka ładna pogoda to cały dzień z małą na dworze jestem. wracam o 17 jak ślubny kończy pracę i już nie mam siły nic. do tego jeszcze 2 razy w tyg aerobik..

no ale żyć trzeba!

do tego jeszcze nasz ukochany nikonik zaliczył glebę.. poleciał z szafki na podłogę.. i nie działa.. wysłaliśmy go do serwisu i mam nadzieje, że naprawa nie będzie droższa niż samo body... bo wtedy chyba się poćwiatruję normalnie..

dobra ale koniec marudzenia. moja zaległa kaszkowa praca:

piątek, 19 września 2008

blog candy- winner :)

hej!

przybiegam najszybciej jak mogłam. wczoraj jak wróciłam do domu maszyna losująca zwana także bubu terrorystką już spała. zatrudniłam więc do losowania moją siostrę.

losowanie....

losowanie...



ja do siostry: -i kto?

Ewelina: - jakaś Tores...



na co do rozmowy wcina się mój ślubny:
- Tores Dolores nie może wygrać! Za Mamma Mia! Losujemy jeszcze raz!

(chodzi o to, że przeczytałam u Tores na blogu, że przyjemny film. że poleca. poszliśmy rodzinnie i juz po 1 piosence nie mogliśmy się doczekać końca.. no już totalna beznadzieja. zdecydowanie NIE polecam.. wysiedzielismy do końca tylko dlatego, że oprócz nas było całe kino żołnierzy i ci to dopiero musieli się męczyć... ogólnie się trochę się przestraszyłam jak weszłam i zobaczyłam ten tłum, ale zaskoczyli nas bardzo mile. siedzieli cichutko jak trusie, a jak film się skończył- poleciały gromkie brawa...

mnie generalnie się film nie za bardzo podobał, ale natchnęło mnie bardzo nostalgicznie.. kiedyś, po 2 roku studiów poleciałam do Grecji do pracy, a właściwie na praktykę ze szkoły na 3 miesiące.. to były chyba najbardziej imprezowy czas w moim zyciu.. mój pobyt tam skończył się przyjazdem mojego aktualnego ślubnego, 3 tygodniowym zwiedzaniem całego kraju, a w drodze powrotnej wypadkiem, totalnie rozwalonym samochodem, splotem dziwnych wydarzeń, przemiłych ludzi i historii nieprawdopodobnych.. kocham grecję i chociażby z tego powodu cudonie było sobie na nią popatrzeć. nie wgłębiając się w to co dokładnie się tam działo na ekranie.. )


Ale wracając do sedna sprawy..

ja: - właśnie ze Tores wygrywa! Po to było właśnie losowanie!

ślubny: - dobra, ale ja chcę wylosować jeszcze raz...

ja: - no i co? jedna nagroda tylko jest..

ślubny: - no to dasz i drugą, nie bądź żyła ;)

i wylosował...

TRUSKAWKĘ!





serdeczne gratulacje dziewczyny! macie po zestawie 20 rubonów!!! wysyłka będzie w poniedziałek, bo już dziś czasu nie znajdę :)

buziaki

środa, 17 września 2008

pewnego razu na plaży..

pewnego dnia wybraliśmy się nad morze.. matylda tradycyjnie miała sesję na plaży ;) zdjęcia powstały cudowne i postanowiłam, że na pewno je oscrapuję ;) najpierw poszły do wędrującego yovi, potem powstał oddzielny scrap do albumu matyldowego, aż wreszcie cały album, który był przygotowany dla babci, czyli mojej mamy.. bo to ona właśnie pojawia się tam na kilku zdjęciach obok małej.

pokazuję wam przed zbindowaniem, bo po zbindowaniu nie zdąrzyłam juz cyknąć fotki. od razu wpadł w sidła babci i nie dało się go nawet wypożyczyć na 1 zdjęcie. trudno. nic to.













jest clean & simple ;) i taki był dokładnie zamysł:

zdjęcia + farby akrylowe biała i turkusowa, biały tusz cat's eye, biały żelopis, stemple, rubony.

oczywiście pojawił sie też tekst białym żelopisem, ale to już tajemnica ;)

a baza to tagi od gizmo :)

to tyle

buźka!

edit: właśnie sie okazało, że wystarczy kliknąć w zdjęcie i otworzy się ono większe w nowym oknie. dziwne, że ta funka wcześniej u mnie nie chciała działać..

wtorek, 16 września 2008

zabiegana na całego..

tak to jest, że jak się nic nie dzieje to się nie dzieje, a jak się zaczyna to wszystko naraz. od poniedziałku poszłam do pracy i jeszcze zadzwonili do mnie z nadleśnictwa, że przyjechali myśliwi dewizowcy z Danii z angielskim, a pilotka jest z francuskiem.. i czy bym nie mogła...

No pewnie że bym mogłam przecież kocham tę pracę!! Tak więc do 12 jestem w pracy, a od 13 z myśliwymi ;) i wracam do domu o 22-23. Nie mam czasu na nic. Moje dziecko wstaje o 6 rano i nie chce mnie puścić... Dobrze, że to tylko tydzień.

W każdym razie do końca tygodnia nie mam czasu na nic.. A mam kilka zaległych prac do wrzucenia i nawet nie mam jak.

pomijam już fakt, że dopiero dziś dostałam się na forum i do mojej poczty z pracy... bo tak się złożyło, że mam w domu swoj prywatny laptopik i jestem wiecznie zalogowana, a jak przyszło do znajomości haseł to okazało się, że nie znam ani jednego... ale już dziś się udało.. choć na chwilę.. kurdę mam tyle zaległości, że nie wiem kiedy to nadrobię!!! a na weekend jeszcze czeka nam wyjazd... o ludu..

czas pędzić! dziś na szczęście zabieram małą ze sobą do myśliwych ;)

dziś mój ślubny wyjeżdza służbowo i wraca jutro. jak znajdę siłę to w nocy ponadrabiam zaległości.. choć troszkę.. dziękuję za wszystkie wpisy pod poprzednim postem ;) okazuje się, że więcej ludzi do mnie zagląda niż moje stałe komentatorki (;* dziewczyny).

a póki co zmykam!

poniedziałek, 15 września 2008

ale mam świetny humor!

a złożyło się na niego kilka różnych spraw.

po pierwsze spędziłam cudowny weekend u rodziców. pełna chata normalnie. nareszcie mogłam nacieszyć się nieco siostrą, rodzice matyldą więc wszyscy uradowani :)

po drugie dziś byłam pierwszy dzień w pracy. oj tak na powroty zdecydowanie już czas. dziecko dzieckiem, ale życie na wychowawczym powoli przestawało mi się podobać...w sumie podobać jak podobać, ale chyba potrzebuję od życia czegoś więcej niż tylko zabawy z dzieckiem i jej koleżankami... wróciłam więc na 4 godziny dziennie. od 8 do 12. mała ma świetną nianię, która przychodziła do nas już w sierpniu, więc nie było żadnego problemu z pozostawieniem jej obcej osobie. a i mi się przyda troszkę wytchnienia. w każdym razie w pracy luz blus był. ahh jaki ja mam dziś świetny humor!!!

po trzecie wróciłam do domu, a tam w skrzynce czeka na mnie niespodzianka: blog candy od simona!!! tak szybko żadna przesyłka z usa jeszcze do mnie nie doszła. ledwo tydzień szła! a jeszcze oprócz stempelka dostałam świecidełka!! THANKS A LOT SIMON!!

chcecie się poślinić?? proszę bardzo..



i tak sobie pomyślałam , że jak już mam taki dobry humorek to może by jakieś blog candy na moim blogu zaproponować.. czemu nie!! dobrym nastrojem należy zarażać!!! szczególnie w takie zimne i nijakie dni jak dziś..

zasady blog candy pewnie są gdzieś ustalone i mogłabym je ściągnąć, ale tak na poczekaniu wymyślam swoje: proszę o pozostawienie komentarza pod tym postem i umieszczenie na swoim blogu linka do mojej zabawy. zwycięzca zostanie wyłoniony na podstawie losowania.

co można wygrać, bo to chyba najważniejsze jest:

zestaw rub-onów sztuk 20:



na komentarze czekam do czwartku 18 września do godz. 8.00 rano. zwycięzca zostanie ogłoszony wieczorem!

niedziela, 14 września 2008

wiecie co się dzieje,

jak się człowiek przesyci jednym kolorem i to takim, którego nie do końca lubi?? wpada się w wielką czarną dziurę i... nie może się z niej człowiek wykaraskać..

chyba nie powinnam tego nawet pokazywać, ale co mi tam...

sobota, 13 września 2008

dalej w fiolecie,

choć zdecydownie nie jest to mój kolor.

tradycyjnie 20x20, tradycyjnie z małą.

dziś krótko, bez historii towarzyszącej.

Przepraszam, czy MY się znamy?

piątek, 12 września 2008

idę, idę...

pierwszy dzień kiedy matylda zaczęła raczkować. piękna chwila.. od tamtej pory nic już w naszym domu nie jest tam, gdzie powinno hahaha

czwartek, 11 września 2008

zła jak osa..

jakiś czas temu wydrukowałam sobie cały zestaw matyldowych zdjęć do oscrapowania. powoli po jednym podbierałam, ale doszłam do wniosku, że jak drukować (a drukuje sama w domu) to tylko wtedy kiedy mam pomysł na LO, bo potem zdjęcia leżą i nic z nimi nie robię.. brakuje pomysłów.

tak też było z tym zdjęciem... długo leżało i nagle mnie olśniło.. ot tak...

zielono mi..

środa, 10 września 2008

dzieje się dzieje!

oj dzieje się u mnie dzieje! ostatnio 4 dni byłam z myśliwymi na wsi. normalnie to jeżdżę z nimi to tu to tam, ale tym razem trafili mi się tacy, którzy tylko na kwaterze siedzieli. oczywiście wcale mnie to nie zmartwiło, bo dzięki temu miałam całe dni na scrapowanie :)

i wena przybyła ;)

powstało 8 scrapów pojedynczych i 1 album :)

masakra jakaś normalnie scrapowa...

i muszę przyznać, że przygotowanie mi do scrapowania poszło średnio ;) zapomniałam między innymi wyciskarki dymo i maty... ale poradziłam sobie. papiery (jak to się stało?) zabrałam tylko w zestawie fioletowym ?! nie za bardzo mi pasowało, ale dzięki temu mam kilka fioletowych scrapów..

ale póki co pokażę wam scrapa zielonego. tradycyjnie matylda...

śpij kochanie śpij i o aniołkach śnij..



a tak z innej beczki to okazało się, że kiedy mamy nie ma w domu matylda zasypia bez problemu w 5 min.

bez płaczu...

bez cycka...

kolejny zaległy

scraplift. nie było mnie 5 dni, ale już wracam. powoli :)

siedziałam sobie z myśliwymi na wsi i zamiast udzielać sie towarzysko - spełniałam się scrapowo scrapowałam. mam do przedstawienia całą masę prac! a póki co zaległości. temt miał byc dziwny jest ten świat, ale nie pasował mi napis. nijak.

troszkę też podudlałam.

z czego? z niczego... resztki papierów, nity, ćwieki czarny i biały cieńkopis, guziki, mulina, zielona akrylówka.

sobota, 6 września 2008

scraplift łańcuszek ;)

edycja Tores ;)

ale sie porobiło ;)

Tores kazała trzymać się jak najbardziej oryginału.. miała ambicję, żeby ostatni był kopią pierwszego haha. I szło całkiem nieźle dopóki ja sie za liftowanie nie zabrałam. coś mi strzeliło do łba nie wiem co, że podudlałabym.. nie wiem skąd taki pomysł, bo nigdy tego nie robiłam..

i wydawało mi się, że odwzorowałam wszystkie elementy, ale to chyba nie o to chodziło..

scrap oriki :


i mój trzymający sie oryginału hahaha lift:

co do dudlania to sie chyba za nie nie zabiorę szybko :( wiecie jaka to ciężka praca... i chyba trzeba mieć w tym wprawę :)

a co do liftowania to zaraz jak wróce do domu zapisuje się do kolejnej edycji :) albo założę swoja bo mam świetną pracę do zliftowania ;)

a póki co to zmykam na wieś, bo mam pod skrzydłami 4 przesympatycznych myśliwych z danii na dni 5 :) nie mam zasięgu w komórce, nie mam internetu, ale mam scrapowe zabawki :) może uda mi się znależć czas ;)

buziole

wtorek, 2 września 2008

wygrałam!!!!

to niewiarygodne, ale dziś napisałam komentarz na blogu u Simon says stamp i... wygrałam :) teraz moge sobie wybrac 1 stampa z nowej kolekcji zimowej :)

ależ jestem podekscytowana :) tylko net mi nie chce chodzić i nie moge dostać się do tych stempelków :(

I won!

It truly amazing, but I won a stamp on Simon says stamp blog! It the first time ever I won something!! I am so happy to choose one of the stamps from new winter 2008 collection ;)

I am sssssssSo excited :)

5 minut później : ok to już mam! miłość od pierwszego wejrzenia!!

5 minutes later: ok I have one! this is love from the first sight!

cisza..

scrap powstał pod wpływem chwili, dosłownie chwili...

zastanawiałam sie nad zdjęciem do scraplotka. chciałam wziąść udział w II edycji, bo warunki całkiem mi odpowiadają :) .. i nagle słyszę w radio Janusza Panasewicza 'po co słowa':

Jest cicho tak jakby cały świat
umówił się na milczenie..


i od razu wiedziałam co z nim zrobić ;)



do scraplotka się nie nadaje, bo guzików i koronki brak haha

brystol czerwony (czego chyba nie widać), napis na taśmie, biała akrylówka, rubons ;)

i to by było na tyle. od jutra znikam. tzn będę, ale jakby mnie nie było :)

więcej w czwartek ;)

buziaki

niedziela, 31 sierpnia 2008

moje szczęście

ależ mam chrapkę na scrapowanie odstatnio! wczoraj zrobiłam LO nawet w jakimś magicznie szybkim czasie haha dwóch godzin haha. nie moge się napatrzeć na te matyldowe zdjęcia z plaży, o których było w poprzednim poście. kolejne z kolejki wyscrapowałam.

rozmiarówka tradycyjnie 20x20, co by potem zbindować razem. wydrukowałam sobie duże zdjęcie i nie za bardzo mi pasowało do takiej wielkości bazy, ale weszłam na Pencil Lines i znalazłam tam idealna mapkę jak dla mnie! oczywiście nie zgapiłam jej w 100 %, ani nawet 50 .. ale.. przynajmniej dała mi kopa do pracy :)

oto mapka:



a to moja wersja:



niewiele Tobie do szczęścia potrzeba... troszkę piasku, morza, nieba..

spokojnie mogłabym zliczyć to LO do prac beznożyczkowych ;0)

tym razem nie piszę z czego, bo nic tu nie ma..

i jeszcze czy ktoś może mnie proszę oświecić jak zrobić na blogspocie to, żeby zdjęcie było w średnim formacie, a po kliknięciu otwierało się w nowym oknie większe? bo wybór śrdniego formatu przy ładowaniu zdjęcia nie działa..

buźka!

sobota, 30 sierpnia 2008

nie ma jak u mamy..

jakiś czas temu wzięłam udział w scraplifcie łańcuszkowym - edycja mamami (ogólnie to zapisałam się nawet nie wiem gdzie i do kogo, bo nie mogę się odnaleźć w wątku, w którym każdy gada na inny temat haha). w każdym razie coś sobie źle wyliczyłam i jak już przyszła moja pora robienia lifta to nie znalazłam na niego zupełnie czasu.

poprosiłam o ominięcie, lub wyrzucenie na koniec kolejki, ale chyba się nie zrozumiałyśmy i dziewczyny czekały na mojego scrapa.. a ja, pewna, że wypadłam z kolejki postanowiłam sobie scrapnąć go kilka dni później... i odjechałam od oryginału maksymalnie... zrobiłam lustrzane odbicie, bo tak mi pasowało do układu strony..

dodałam zawijasa, bo mi się gdzieś spodobał... i tyle...

a potem nagle w wątku widzę, że czekają na mnie! no to dawaj i od razu wysłałam..

dobrze,że moja praca nie zmyliła kolejnych liftujących hahaha

a wyszło nam świetnie! i efekt genialny!!

a to LO Oriki:



i moja jakże wolna interpretacja :) z jedną z najbardziej ukochanych fotek małej :)



z czego?

papier we r memory keepers - camstock collection (sunnyside)- dwustronny (zakupiony na targach w warszawce), książka, rubonsik :), tag od gizmo, zawijas zrobiony z bordowych kropek dzięki nitownikowi Fiskarsa

piątek, 29 sierpnia 2008

clean & simple

dziś na forum ruszyła druga edycja scraplotka- wśród kilku wymogów jest jeden- ma być clean & simple.. wyzwania podejmę się na pewno! na wyniki czekajcie!

a póki co mój wpis do wędrowniczka yovi- w życiu ważne są tylko chwile. temat jakże piękny i przyjemny! a ja w czeluściach mojego komputera znalazłam takie oto LO, które zliftuję jeszcze nie raz i nie dwa... zakochana jestem w nim bez pamięci!! niestety bije się w pierś nie pamiętam skąd jest..

sam scrap jest piękny... absolutnie piękny w swojej prostocie...



no i moja matylda, tradycyjnie :) sesja znad morza, która udała nam się cudnie!! kocham te zdjęcia i już jestem w trakcie popełniania albumiku z nimi w roli głównej- będzie taki c&s (spodobało mi się to stwierdzenie i jakoś nie chce mnie opuścić)




z czego?

skrawek papieru cansona, biała akrylówka tu i ówdzie, stempel journalingowy, 2 ćwieki.

ps. po raz kolejny ubolewam nad faktem nie posiadania zaokrąglacza brzegów, ale z drugiej strony jak ostatnio zamawiałam bind-it-all w scraparcie, to stwierdziłam, że nie jest mi zupełnie potrzebny.. ah jak ja się myliłam!!

coś ruszyło...

powoli niczym lokomotywa ciągnąca za sobą obszerny skład towarowy..

wena jakby wraca.. malutkimi kroczkami... wolniuko... kiedy wydaje mi się, że już ją mam- chowa się- jakby obawiała się, że złapię ją z całych sił i już nigdy nie wypuszczę...

ale z drugiej strony czego miałaby się obawiać? czy jej jest u mnie naprawdę tak źle?

wedrujące edycja 4

na pierwszy ogień Kianit- pokaż mi swój optymizm.. mój ślubny stwierdził, że optymizmu w tym wpisie ni krzty nie ma... i muszę się z nim zgodzić. weno wróć!





z czego zrobione?

papier z zestawu od kamaftut, stemel journalingowy, kwaitki samodzielnie wykonane, guziki, ćwieki

i madziuli6- życie nastolatki.. pomysł miałam już dawno, ale kiedy chciałam się za niego zabrać wena chowała się.. walczyłam długo i się udało..





są rubonsy (jakże mogłoby ich nie być?!), papier od kamaftut, nity - zwykłe złote te z zestawu nitownicy zwykłej, białe kromki to z markara 3d, stemple jounalingowe