czwartek, 25 września 2008

scraplift..

..stary, zaległy... nie mam czasu zupełnie na nic.. no może nie tyle co nie mam, co nie potrafię go sobie zorganizować... ostatnie dwa tygodnie miałam juz totalne urwanie głowy. w pracy do 22, 23.. teraz niby tylko 8-12, ale jak jest taka ładna pogoda to cały dzień z małą na dworze jestem. wracam o 17 jak ślubny kończy pracę i już nie mam siły nic. do tego jeszcze 2 razy w tyg aerobik..

no ale żyć trzeba!

do tego jeszcze nasz ukochany nikonik zaliczył glebę.. poleciał z szafki na podłogę.. i nie działa.. wysłaliśmy go do serwisu i mam nadzieje, że naprawa nie będzie droższa niż samo body... bo wtedy chyba się poćwiatruję normalnie..

dobra ale koniec marudzenia. moja zaległa kaszkowa praca:

2 komentarze:

ggagatka pisze...

Bardzo pozytywny, w fajnych kolorkach :D przywodzi na myśl malowanki kolorowymi kredami po chodniku

Niebiesko_Oka pisze...

scrap rewelacyjy,
mega pozytywny!!!
kolorki cudne :D