piątek, 30 stycznia 2009

powoli wracam...

odkopuję się...

staram się przynajmniej odkopać...

ogólnie złapało mnie lenistwo. do tego brak weny. i natłok obowiązków. jakoś tak wszystko naraz.
już niedługo, mam nadzieję, otworzę własną działalność. niestety nie scrapową. jak się zacznie to wtedy dopiero czasu nie będę miała. a póki co to lenię się. wypełniam miliony druków, jeżdżę po urzędach. staram się o dotację...

i do tego scrapuje też. mam nawet fotki, ale muszę im dodać troszkę światła w photoshopie.

i ślubnego nie ma. w sanatorium siedzi. przepraszam w więzieniu. na 3 tyg go ZUS wysłał. pamiętacie jak miał kiedyś wypadek? w listopadzie to chyba było. do tej pory ma problemy z kręgosłupem to i go państwo do sanatorium wysłało. całkiem niedaleko, bo do Kołobrzegu. i wiecie co jest najlepsze? codziennie o 22 sprawdzają im obecność! ja co prawda nigdy w sanatorium nie byłam, ale uważam, że to przesada, że w weekendy nie masz zabiegów, ale nie możesz do domu przyjechać, bo ci sprawdzają obecność... jak w przedszkolu... hahaha dobrze mu tak. jutro ucieka za to na 1 dzień. :) do warszawki musimy jechać na targi. jak zwykle jak przecinak wejdę tylko i zaraz wracać do domu 600 km.

a poza tym czekam na wiosnę. i na słońce. nie wiem jakim cudem, ale epidemia grypy mnie ominęła. matyldziocha miała tylko zapalenie oskrzeli+ zapalenie krtani+zapalenie migdałków. co do chorób jesteśmy zaprawieni.

no i nudzę się dziś w pracy. okropnie się nudzę. szefa nie ma i tak plotkujemy z księgową od rana. jakoś nic do roboty nie mam. mam za to postanowienie. skoro w domu cisza i spokój aż do 17 lutego, mała zasypia grzecznie o 20, to może i jakiś album sklecę?

coś trzeba ze sobą zrobić, tym bardziej ze musiałam na 2 miesiące zrezygnować z aerobiku. nie miałabym z kim małej zostawić.

trzeba się zabrać za siebie! i w końcu wrócić do bloga! i banerek jakiś stworzyć ;) i szatę graficzną zmienić ;)

i może i na spodkanie szczecińskie bym się wreszcie nareszcie wybrała?! kto wie?!

;)

piątek, 9 stycznia 2009

w nowym roku..

nowe postanowienia... co rok w sylwestra spisuję je sobie na karteczce, zaklejam w kopercie i otwieram dopiero w nowy rok. nigdy przenigdy nie udało mi się spełnić choć połowy postanowień. nic to może w tym roku ;)

póki co na scrapowanie czasu nie ma nic a nic choć chęci są ;) ostatnie 4 dni super mrozów (u nas -20 ) spędziłam w lesie z myśliwymi ze szkocji i danii. matko święta jak ja zmarzłam. nawet teraz dostaję drgawek na samą myśl o tym. a niech to.

ledwo zdążyłam się ogrzać i dziś wybywamy na Wieżycę na kulig. będą konie. będą sanie. będzie ognisko. i będzie grzane wino. jest szansa, że nie zmarznę.

pozdrawiam wszystkich w nowym roku!