środa, 30 kwietnia 2008

totalna dolina twórcza.

i mnie dopadła. totalna dolina twórcza. nic a nic mi nie wychodzi. najpierw nie mogłam się zabrać za nic. złożyłam zabawki do pudełek i próbowałam sobie tylko twórczo myśleć i wymyślać coś tam. i nawet wymyśliłam. wydawało mi się, że wpadłam na pomysł wręcz genialny. Wyciągnęłam wszystkie zabawki z powrotem... wyscrapowałam... i ... jeszcze większy dół...

to wędrujący kaszellka z 4 edycji. temat być kobietą. dla mnie jakaś totalna masakra, bo ja mało kobieca jestem. stąd i motto mało kobiece. chcecie się przekonać? proszę bardzo:

są dwie zasadnicze różnice między kobietą a mężczyzną: po 1. większość kobiet woli zawsze iść na zakupy niż się p***. po 2. kobiety zawsze pakują do walizek wszystkie swoje rzeczy, bez względu na to, jak długo ma trwać podróż i dokąd jadą..
{j.carroll- muzeum psów}

takie fajne mi się wydawało heheh teraz stwierdzam, że to jakaś masakra...

nic tu nie gra. motto bez sęsu. wyszczególnienie słów też koło sęsu nie stało.. jedyne co mi się strasznie podoba to tak fotka- z mojego pleneru po_ślubnego.





skąd to się bierze? sama nie wiem..może to ta pogoda? ostatnimi czasy upały, totalne słońce. jak wychodzę z małą na spacer, to mam taką zasadę, że chodzę dopóki mała się nie obudzi. tym sposobem w poniedziałek siedziałam 3 godziny nad jeziorem na pomoście, bo dziecku się fajowo spało. spacer trwał ponad pięć godzin. jak do domu wróciłam to już siłki nie było na nic, a wieczorkiem jeszcze aerobik.. o 20 po aerobiku to już siłki zupełnie nic!! nawet nie miałam siły wejść na 3 piętro ;)

poza tym, ale to już jak najbardziej na plus zaliczyć mogę. mała złapała jakiegoś wirusa co to powodował biegunkę. maleństwo się strasznie męczyło i dosłownie co zjadła to przeleciało. i oczywiście po jednym dniu przeszło to na mnie... mój ślubny w końcu mówi do mnie:
- po co ty tak latasz? poduszkę sobie tam weź ;p
dwa dni męka moja trwała, najbardziej bałam się, że stracę mleczko i mała będzie miała katastrofkę, więc piłam wodę na maxa. co ciekawe, zamiast mniej pokarmu, miałam go coraz więcej. wydaje mi się to być zupełnie nieracjonalne. aż normalnie musiałam małą częściej karmić..

mój bilans? 4 kg mniej w 2 dni i 2 noce :) co ciekawe nie wróciło mi to jeszcze a już kilka dni minęło.. może tak zostanie ;)

na razie album siostry stoi i czeka, ale się za niego za bardzo nie zabiorę.. na szczęście póki co żaden wędrujący do mnie nie zbliża się. i dobrze. może po weekendzie wena wróci..

zaplanowaliśmy sobie biwakowanie, a tu rano wchodzę na pogodynkę i zapowaidają się zajebiste deszcze. uwielbiam to po prostu! jak weekend to pogoda do dupy. przychodzi poniedziałek i totalna parówa się robi... ah...

to chyba tyle. znikam. póki mała śpi nadrobię troszkę zaległości na forum ;)

1 komentarz:

joasiah pisze...

ale fajowy wpis!!
i fajnie ci to wyszlo byc kobieta
nie to co u mnie :P